piątek, 10 maja 2013

Rozdział 5

Chciałam tylko podziękować za tyle komentarzy i za słowa typu: Jeżeli zawiesisz bloga to cię- i tu wasze pomysły xd Na prawdę pomagały i dlatego zaczęłam już w niedzielę pisać rozdział, żeby dodać w piątek. Wydaję mi się, że jest to najdłuższy ze wszystkich rozdział i nic nie dzieję się. Harry zachowuje się jak małe dziecko, ale powiedzmy, że u niego to normalne :3 Tak więc zapraszam Ach i jeszcze jedno będę pisać oczami Niall'a prawie zawsze. W końcu Harry jest tutaj chory psychicznie. No to teraz was zapraszam!

* Oczami Niall'a *

Powoli otworzyłem oczy i od razu słońce powitało mnie swoimi promieniami. Na początku nie wiedziałem, co robię w szpitalu, lecz gdy tylko zobaczyłem Harry'ego trzymającego moją dłoń, wszystko mi się przypomniało. Chciałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem, że kędzierzawy płacze.
- Harry dlaczego płaczesz?- spytałem zachrypniętym głosem.
- To przeze mnie tu leżysz. To ja cię skrzywdziłem- krzyknął i podniósł się z krzesła. Zaczął nerwowo chodzić po pokoju, aż w końcu kopnął śmietnik, który pod jego siłą pękł.
- Harry! Uspokój się. Było, minęło.
- Mogłeś zginąć- upadł na podłogę i wierzgał nogami, jak małe dziecko, które nie dostało zabawki. Nie wiedziałem, co mam w tym momencie zrobić. Nie dość, że bolała mnie strasznie głowa, to Styles rzucał się na ziemi.
- Harold do mnie natychmiast- powiedziałem poważnym tonem. On jak posłuszne dziecko usiadł koło mnie na łóżku i spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami. Momentalnie zaschło mi w gardle, zupełnie nie wiedziałem dlaczego. Gdy uciekłem od niego wzrokiem, Harry zgarnął moją grzywkę z oczu i zbliżył swoją twarz do mojej. Nie mogłem się ruszyć. W tym samym momencie ktoś zapukał. Usłyszałem tylko jak loczek szepnął- cholera.
- Witam panie Horan. Jak głowa?- zapytał się lekarz, na oko koło czterdziestki.
- Dzień dobry. Już lepiej, chociaż ciągle mam wrażenie, jakby mi tam w środku buzowało.- oznajmiłem.
- To normalne. Straciłeś dużo krwi. Jeszcze chwila, a mogło to się dla ciebie skończyć o wiele gorzej. Dobrze, że pan Styles przyniósł cię do pielęgniarki.- na  słowa lekarza poczułem jak Harry wbija paznokcie w prześcieradło. Pogłaskałem go po ręce.
- Kiedy mogę wyjść?- zapytałem, nie puszczając dłoni chłopaka.
- W zasadzie teraz- powiedział doktor, patrząc ostatni raz w moją kartę.
- O to super. Mam tylko pytanie. Czy leży w tym szpitalu Liam Payne?
- Tak, w sali numer 27 na drugim piętrze. Znacie się?
- Tak, jest to mój przyjaciel- odpowiedziałem- Dziękuję.
- Do usług. Uważaj na siebie. Mam nadzieję, że już się więcej nie spotkamy- rzekł mężczyzna.
- Tak- uśmiechnąłem się i wstałem, biorąc przy okazji swoje ubrania.
- Nie możesz do niego iść- usłyszałem za sobą głos. Odwróciłem się i zobaczyłem rozwścieczonego Harry'ego.
- Niby dlaczego?- spojrzałem na niego, jak na idiotę.
- Nie powinieneś spotykać się z nim.
- Nadal nie rozumiem dlaczego.- westchnąłem, biorąc torbę w rękę.
- Booo...- przedłużył ostatnią literę.
- No słucham- cisza.- Więc jak nie masz argumentu, to pozwolisz, że teraz opuszczę pokój i podążę do Liam'a.
- Jeżeli wyjdziesz, to pożałujesz.- usiadł na łóżku, jakby nigdy nic. Postanowiłem jednak zignorować, to co powiedział, więc wyszedłem, prychając pod nosem i głośno trzaskając drzwiami. Zapewne gdybym został, zobaczyłbym na jego twarzy szelmowski uśmiech.

Tak jak lekarz powiedział, skierowałem się do sali numer 27.  Na korytarzu mijałem różne osoby. Począwszy od ludzi z różnorodnymi złamaniami, osobami  na wózkach inwalidzkich, płaczących dzieci, niecierpliwych pacjentów, siedzących na plastykowych krzesełkach, a kończąc na wariatach biegających po korytarzu w tę       i we w tę . Mimowolnie pomyślałem o Harrym. Czy on jest chory psychicznie? Czy naprawdę jest zdolny wyrządzić krzywdę ze skutkiem śmiertelnym? Czy powinienem go unikać, czy może powinienem zaprzyjaźnić się z nim? Coraz to nowe pytania nasuwały mi się na myśl, a na żadne nie znałem odpowiedzi. Przechodząc koło sali operacyjnej, przez szybę dało zobaczyć się chaos, jaki tam panuje. Usłyszałem pikanie aparatury i głosy lekarzy. W tym momencie cieszyłem się, że nigdy nie byłem nawet poważnie uszkodzony, a co dopiero mówić o jakiejkolwiek operacji. Bogu w duchu za to dziękowałem. Gdy już przeszedłem koło sali operacyjnej, stanąłem naprzeciwko drzwi z numerem 27. Pod nosem uśmiechnąłem się i cicho zapukałem. Po chwili usłyszałem ciche- proszę, więc wszedłem. Zobaczyłem bladego przyjaciela, który na mój widok od razu uśmiechnął się szeroko. Kiedy przypomniałem sobie oprawcę Payna, od razu zdenerwowałem się. Było to po mnie widać, bo Liam wziął mnie za dłoń i pociągnął na łóżko.
- Co się stało Nialler?
- Harry. On się stał. Nie mogę uwierzyć w to, że mógł ci coś takiego zrobić. Nie dość, że ja trafiłem do szpitala przez niego, to jeszcze ty. Kto następny?
- Czekaj, co?- spojrzał na mnie zszokowany- Jak to trafiłeś do szpitala?
- Aaaa- dopiero po chwili zrozumiałem, że raczej nie powinienem mu tego mówić. Tylko niepotrzebnie go zestresuję.- Ugh... Po prostu rzucił mną o szafki i rozciąłem sobie głowę. Widzisz?- wskazałem palcem na zaszytą ranę. Liam dotknął mnie w to miejsce, a ja lekko syknąłem z bólu.
- Zabiję drania.- warknął.
- Co?- podniosłem się z łóżka i spojrzałem na chłopaka- no chyba żartujesz- Kiedy Liam miał się już odezwać, do sali wszedł nie kto inny jak Styles. Brązowooki natychmiast podniósł się ze swojego posłania, przy okazji odłączając od siebie przeróżne kabelki.
- Liam siadaj- ponagliłem go ruchem ręki.
- Nie zamierzam- oznajmił i podszedł do kędzierzawego.- Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj. No i przede wszystkim zostaw Niall'a w spokoju, bo w przeciwnym razie oberwiesz. Harry na te słowa zaśmiał się ironicznie.
- Ty grozisz mi? Chyba zapomniałeś, że to przeze mnie tu trafiłeś.- brunet podszedł do Liam'a i szepnął mu coś na ucho, lecz nie zdołałem tego usłyszeć. Zauważyłem jak tylko Payne robi się cały czerwony i mówi:
- On nigdy nie będzie twój psycholu.- Harry widocznie wkurzając się, popchnął mojego przyjaciela tak, że centralnie upadł na łóżko i zawył z bólu. Gdy Harry chciał do niego podejść, wyprzedziłem go i położyłem dłonie na jego brzuchu, w celu zatrzymania. Dopiero teraz zauważyłem jakie Harold ma mięśnie. Większe od Liam'a. Czując je pod swoimi palcami, od razu zarumieniłem się i poluzowałem ucisk. Harry tylko zbliżył się do mnie i szepnął mi na ucho - Podoba ci się? Niedługo zobaczysz więcej.- szczerze mówiąc, miałem ochotę przytaknąć głową i zapytać się      o czas i miejsce. Wtedy po raz któryś natknąłem się na jego szmaragdowe tęczówki, które tak strasznie hipnotyzowały. W porę oprzytomniałem i podbiegłem do Liam'a.
- Trzymaj się Li, zaraz pójdę po lekarza- wypowiadając to zdanie ujrzałem ponownie obraz sytuacji, która miała miejsce kilkadziesiąt sekund  temu. Czemu wpatrywałem się tak w niego? To było chore. Tak naprawdę cała ta sytuacja była chora. I Styles też.
Tak jak powiedziałem, pobiegłem po jakiegoś lekarza. Nie chciałem zostawiać tej dwójki razem. Na szczęście, tak sądzę, chłopak o czekoladowych lokach pobiegł za mną. Mówiłem, że lubię czekoladę? Stop Horan o czym ty myślisz- skarciłem się          w głowie.
- Nialler czekaj.- stanąłem.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić. To zdrobnienie mogą używać przyjaciele, a ty przestałeś mieć do tego prawo, po tym jak podniosłeś na mnie i Liam'a rękę.- Oczywiście podkoloryzowałem trochę tę historię. Wcześniej też nie miał upoważnienia do zdrabniania mojego imienia.
- Przepraszam- rzekł ze skruchą.
- Mam już dość twojego przepraszania, bo wiesz co- spojrzałem na niego, zamykając kolejne z kolei drzwi w poszukiwaniu lekarza.- one  gówno znaczą.-powiedziawszy to odwróciłem się od niego. Nie słysząc za sobą kroków, zerknąłem za siebie. Loczek stał tam na środku i... płakał. Olałem to jak największy cham, ale cóż należało mu się. Kiedy to już znalazłem wolnego  lekarza, minęło z pięć minut. Idąc tym samym korytarzem, dostrzegłem, że on stoi w tym samym miejscu, więc gdy doktor pobiegł do Liasia , zatrzymałem się przy nim.
- Czemu ryczysz?- zapytałem oschle. Jednak nie usłyszałem nic w odpowiedzi. - Nooo- machnąłem ręką tak, żeby kontynuował.
- Idź sobie- usłyszałem jedynie.
- Jak sobie chcesz- wzruszyłem ramionami i odszedłem od niego kilka kroków, lecz zrobiło mi się go trochę żal, toteż cofnąłem się.
- Chodź tu- rozłożyłem ręce tak, żeby mógł się do mnie przytulić. W sumie wiedziałem, że tylko to go pocieszy i dopiero wtedy powie mi o co znowu chodzi. Tak jak myślałem Harreh podszedł do mnie i wtulił się w moją szyję. Musiał się przy tym schylić, bo rzeczywiście był ode mnie o prawie pół głowy wyższy. Minęło z pięć minut, a my nie poruszyliśmy się nawet o krok. Postanowiłem więc przerwać ten uścisk, który trwał o wiele za długo.
- Teraz mi powiesz, co się stało?- spróbowałem ponownie.
- Tak- szepnął. Wziąłem go pod rękę i wyprowadziłem na dwór. Zapewne lekarz i tak nie pozwoliłby mi na posiedzenie z Paynem, po tym co się stało. Usiadłem na schodku,     a kędzierzawy koło mnie.
- O co chodzi?- zapytałem, patrząc na wschodzące słońce.
- Liam'a traktujesz lepiej niż mnie- westchnął, opierając się plecami o ścianę.
- Tylko o to? Harry jesteś...- szukałem dobrego słowa, ale jedyne co mi chodziło po głowie to- dziwny.- Nie rozumiem cię i raczej nie zrozumiem. Może powinniśmy nie utrzymywać ze sobą kontaktów. Tak będzie lepiej. Udawajmy, że nie znamy się.
Ty zajmij się swoim życiem, ja zrobię to samo ze swoim. Dobrze?- spojrzałem na niego wyczekująco.
-  Dobrze, ale wiedz, że prędzej, czy później będziesz mój. Czy tego chcesz, czy nie.- warknął i  wstał z ziemi. Chciał do mnie podejść, ale w ostatnim momencie  powstrzymał się i odszedł.

Po tamtej rozmowie z Harrym minął tydzień. Rzeczywiście dał mi spokój, ale tylko on. Natomiast Zayn z Louisem mieli ubaw z mojego aparatu na zęby. Jeny, jak się cieszę, że za tydzień go ściągam. Niestety Liam jeszcze co najmniej tydzień zostanie w szpitalu. Lekarz mówił, że są komplikacje ze zrośnięciem jego żeber. Tak czy siak codziennie go odwiedzam. Wracając jeszcze do Stylsa. Dzisiaj wysyłał mi na lekcjach tęskne spojrzenia. Mam wrażenie, że chce coś ode mnie i strasznie obawiam się tego.
Resztę dnia spędziłem w samotności, chociaż można powiedzieć, że gdy nie ma Liam'a to zawsze tak jest. Oczywiście nie licząc krótkich docinek z chłopakami. Po skończonych lekcjach wolnym krokiem skierowałem się do wyjścia. Planowałem dzisiaj też pójść do Liam'a. Zamyślony, potknąłem się na kogoś. Pod nosem burknąłem ciche- przepraszam i odszedłem. W odpowiedzi usłyszałem lekko piskliwe- nic nie szkodzi. Zatrzymałem się i wpatrywałem w plecy, jak okazało się dziewczyny.
- A-amber?- zająknąłem się.
- Niall!- krzyknęła dziewczyna i wtuliła się we mnie.
- Co ty tu robisz?- zapytałem z podekscytowaniem.
- Właśnie wróciłam z pokazu mody w Paryżu i przyszłam odwiedzi mojego najlepszego przyjaciela- oznajmiła, nie przestając uśmiechać się.
- Proszę cię. Na pewno byli tam lepsi i ładniejsi, bez aparatu ortodontycznego. - wskazałem ręką na drut na moich zębach. Dziewczyna roześmiała się perliście i jeszcze raz we mnie wtuliła.
- Tęskniłam Nialler i to cholernie mocno- łzy zaczęły skapywać jej na błękitną sukienkę.- I nawet nie waż się, twierdzić, że ktokolwiek był tam lepszy od ciebie. Ciebie nie da się zastąpić. Chociaż rzeczywiście niezłe ciacha tam były.
- Też strasznie tęskniłem. Ile minęło rok? Nadal nie wierzę, że mimo jest między nami trzy lata różnicy tak dobrze dogadujemy się. No i powiedz mi, jaki jest twój obecny status?
- Zawsze ci powtarzam, że nieważne ile jest lat między nami różnicy. Wiek to tylko liczba. Singielka.
- Nie wierzę. Nie masz chłopaka? No popatrz mogę cię pocieszyć. Wszyscy chłopacy na tym dziedzińcu, na twój widok ślinią się. Nie chciałabyś zostać moją dziewczyną? - spytałem jej, przy okazji wybuchając niekontrolowanym śmiechem.
- Tylko czekałam, aż mnie zapytasz- złapała moją dłoń i zaczęła iść w stronę drzwi wejściowych.
- Amber? Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?- zdziwiłem się zachowaniem przyjaciółki i bliżej przysunąłem ją do siebie. Jeżeli mamy wyglądać jak para, to musi to wyglądać dość naturalnie. Oczywiście, że to było dla żartów, chociaż nie powiem fajne uczucie, kiedy wszyscy ci zazdroszczą takiej dziewczyny.
- Pokażesz mi szkołę.- posłała mi delikatny uśmiech.
- Wiesz, że zaraz z niej wychodzę?- roześmiałem się ponownie.
- Odkryłeś Amerykę- zrobiła młynka oczami. Kiedy to nacisnąłem na klamkę, centralnie przed nami stanęli: Tomlinson. Styles i Malik. W sumie nie wiedziałem, czego się po kędzierzawym spodziewać. Jednak nie wpadł w żadną furię, ani tym podobne. Natomiast ten pierwszy gwizdnął, zapewne na widok Amber.
- Horan, co ty robisz z taką lalunią? To twoja rodzina?- poczułem, jak uścisk Heard wzmocnił się.
- Po pierwsze nie jestem żadną lalunią- blondynka podniosła głos. Zawsze tak się zachowywała, kiedy to ktoś wyprowadził ją z równowagi- A po drugie jesteśmy razem- podniosła nasze splecione dłonie do góry. Normalnie to cieszyłbym się jak głupi, ale widząc wyraz twarzy Harry'ego, mina od razu mi zrzedła.
- Że niby wy jesteście razem? Ty z nim?- Zayn wskazał najpierw na moją przyjaciółkę, potem na mnie.
- Coś ci się nie podoba?- warknęła. Kocham jej charakter. Szkoda, że ja nie potrafię być taki stanowczy.
- No proszę cię ty wyglądasz jak modelka- odezwał się niebieskooki.
- Tak się składa, że jestem modelką- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę, znowu.
- W takim razie maleńka, kiedy razem wychodzimy? -spytał się Louis.
- Spieprzaj.
Odwróciłem się, żeby ostatni raz na nich spojrzeć, lecz z nimi nie było Loczka.

- Cześć Nialler!- krzyknęła moja mam z kuchni.
- Przyprowadziłem gościa.- rzekłem, ciągnąc blondynkę do kuchni. Kiedy to moja mama spojrzała się na nas, od razu pisnęła.
- Amber! Kochanie no ile cię tu u nas nie było! Pokaż mi się- moja rodzicielka, zlustrowała ją od stóp do czubka głowy i przemówiła- Ale z ciebie laseczka wyrosła. Szkoda, że Niall jest gejem.
- Co?!- zachłysnąłem się śliną. Heard poklepała mnie po plecach. Kiedy to uspokoiłem się z kaszlem patrzyłem na moją mamę, jak na kosmitę.
- Łatwo się domyśleć. Nie masz dziewczyny, nie raz przyłapałam cię, jak wpatrujesz się w tyłki innych mężczyzn. No i jesteś moim synkiem, jak mogę tego nie widzieć.- uśmiechnęła się.
- Widziałaś mnie i Liam'a tak?- od razu zasugerowałem.
- Ech no tak. Chciałam wyjść na jakąś wróżkę.
- Nie wyszło ci mamuś.- ucałowałem kobietę w policzek i zgarnąłem blondynkę do swojego pokoju.
- No Horan spowiadaj się. Jesteś gejem? I kto to ten Liam? To jeden z tej trójki? Boże oni byli straszni. Chociaż ten w loczkach wydawał się spoko.
- Poczekaj Am. Nie jestem gejem. Nie znasz Liam'a, jest w szpitalu, bo pobił go ten chłopak w lokach. Długa historia, ale...
- Więc mamy całą noc...- powiedziała i położyła się na moim łóżku.
- Czekaj, zostajesz?- spytałem.
- A będę ci przeszkadzać?- zrobiła oczy al'a kot ze shreka.
- Ty? A w życiu! Tylko nie mam materaca....
- Spokojnie- przerwała mi- Będę z tobą spać. Tylko bez skojarzeń Horan! I tak jesteś gejem, więc mnie nie zgwałcisz- przytuliła się do mnie.
- Ale to nie tak na 100%- zacząłem tłumaczyć się.
- Wiem, dlatego też chcę, żebyś mi wszystko od początku opowiedział.
I tak zleciała nam cała noc. Dawno tak dobrze nie bawiłem się. Jednak brakowało mi jej. Jest to jedyna osoba, która mnie nigdy nie oceniała. Czuję się wyjątkowy, mając taką przyjaciółkę. Zasypiając miałem przed sobą te przeklęte szmaragdowe tęczówki, które wyrażały po południu ból. Poczułem jak coś skręca mi się w środku. Postanowiłem jednak nie myśleć o tym i odpłynąłem do krainy Morfeusza z błogim uśmiechem. W końcu nie wiadomo, co życie ma nam jeszcze do zaoferowania.

Okej to chyba najdłuższy mój rozdział. Czekam na szczere opinie. W sumie nie pogardziłabym 17 komentarzami albo chociaż 10 :D Więc chciałam powiedzieć, że nie zawieszam bloga. Cieszycie się?
Plus chciałam tylko powiedzieć, że nie sprawdzałam zbytnio rozdziału, bo spieszyłam się.
No i dziękuję za wszystko <3 Tak więc mogę już iść w spokoju spać przed koncertem :3

14 komentarzy:

  1. Ja tam się bardzo, bardzo, bardzo cieszę! I z rozdziału i z tego, że nie zawieszasz bloga :3

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak bardzo, bardzo kocham twojego bloga i tak bardzo się cieszę, że go nie zawieszasz, to jest mój ulubiony blog więc nawet się nie waż :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, jak dobrze że nie zawieszasz. :D
    Ciesze się że nie skończyłaś pisać jestem z twoim blogiem od początku i nie chce abyś zakończyła go pisać. ;3A co do Harr'ego, na koniec dowiemy się że ma rozdwojenie jaźni? xD


    /SylwiaxxD(twitter)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ufff... nie zawieszasz bloga mogę odsapnąć i czytać jedną z moich ulubionych historii dalej :3 Co do treści mogę dodać tylko tyle, że chcę więcej oraz nie muszę dodawać, że z niecierpliwością czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. Szczegóły u mnie na blogu.
    friends-and-maybe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się cieszę, że nie zawieszasz bloga :d rozdział super <3 kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  7. Natychmiast jak będziesz mieć następny rozdział to go wstaw..kocham twoje opowiadanie i ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ufff dobrze że go nie zawieszasz...kocham to opowiadanie i czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. dobrze że nie zawieszasz, strasznie wciągnęła mnie ta historia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde, jestem strasznie ciekawa co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Cię, kocham, kocham! Jesteś n-i-e-s-a-m-o-w-i-t-a! Proszę, dawaj szybko następny! Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski rozdział <3
    zachowanie Hazzy jest troche dziwne ;) czekam na Narrego :* świetnie piszesz kochana :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ekstra rozdział! Kiedy następny? Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń