sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 10

To na początek chciałam powiedzieć, że jeżeli dla niektórych to opowiadanie jest przesadzone to mam dobrą wiadomość, bo już chyba nie będzie takich scen, jak wcześniej, no chyba że znowu coś głupiego mi przyjdzie do głowy. Trochę mało komentarzy, no ale trudno, może ten rozdział wam się bardziej spodoba.

Minął miesiąc. Okrągły miesiąc. 30 dni. 720 godzin, a jego wciąż nie ma. Czy się martwię? Odpowiedź jest raczej oczywista. Martwię się i to cholernie mocno. Codziennie budzę się z nadzieją, że go w końcu zobaczę. Jednak teraz gdy mija miesiąc, mam wątpliwości do tego wszystkiego. Czy dobrze postąpiłem, wybaczając mu? A przede wszystkim , czy dobrze zrobiłem, przyjmując jego oświadczyny? To wydarzyło się... zbyt szybko. Pojawił się, a po chwili już go nie było. Zostały dwa tygodnie do zakończenia roku szkolnego Mama pozwoliła mi nie chodzić już do szkoły. Martwi się o mnie, w sumie nie dziwię się. Od momentu oświadczyn mało jem,  z nikim nie rozmawiam i ciągle siedzę zamknięty w swoim pokoju. Próbowała ze mną rozmawiać i dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się wtedy w szpitalu. Nie powiedziałem jej. Nikt nie wie. To moja i Stylesa tajemnica. Oczywiście nie noszę obrączki na palcu, taki głupi to nie jestem. Służy mi teraz jako zawieszka do łańcuszka, która zawsze schowana jest pod koszulką. Szczerze mówiąc, zdziwiła mnie jedna rzecz. Gdy byłem w szpitalu, któregoś razu przyszła moja cała klasa. Byli tam również Zayn i Louis, ale sądzę, że pani zmusiła ich do odwiedzenia mnie. Przecież z własnej woli by tam nie przyszli. Tak czy siak, było to bardzo miłe. Jednakże speszyłem się strasznie, kiedy to wszyscy zaczęli nagadywać na Harry'ego. Przepraszali mnie za to, że nic nie zrobili z faktem, że byłem przez niego dręczony lub że może inaczej by się to skończyło, gdyby ktoś zareagował. Cóż, w tamtym momencie jedynie przytakiwałem. Zapewniałem ich również, że nie jestem zły, takimi słowami jak- "Nic się nie stało" lub "Nie obwiniajcie się" I właśnie w tamtej chwili, czułem do siebie wstręt. Kurde, zostałem zgwałcony przez osobę, którą rzekomo kocham. Co najlepsze, ta osoba w ogóle nie pamięta, co się wydarzyło. Niestety ja te chwile będę pamiętać, oj długo. Więc gdy tylko mnie zostawili, żegnając się, rozpłakałem się. Na moje nieszczęście weszła wtedy mama, która przestraszyła się, więc okłamałem ją, mówiąc, że wzruszyłem się wizytą klasy. Oczywiście to nie koniec moich problemów, bo przez ten czas nazbierało mi się w szkole nieobecności i zaległości. Moja średnia przekracza ledwo 4.0, a o wynikach z testów lepiej nie wspominać. Chciałem iść do jednego z lepszych liceów w Londynie, a z takimi wynikami, daleko nie zajdę. Jest to następna rzecz, która wprowadziła mnie w beznadziejny nastrój. Przestałem utrzymywać kontakty z  Liamem i Amber. Chociaż Amber nic sobie nie robi z tego, że ją wyrzucam z domu. I tak przesiaduje u mnie całymi dniami i tak, powodując że chociaż trochę poprawia mi się humor. Jednak zawsze, gdy już wejdzie do mojego pokoju, krzyczy, że mam coś zrobić z życiem i odsłania rolety. Natomiast z Liamem jest nieco gorzej. Po naszej ostatniej kłótni, ma do mnie, tak jakby dystans. Nie odzywa się do mnie, chociaż to ja, powinienem być urażony jego słowami, a było to półtora tygodnia temu. Przyszedł do mnie niedługo po wyjściu ze szpitala.
- Niall, już po wszystkim. Zapomnij o nim. Nie spotkasz go już nigdy więcej, więc przestań się zachowywać, jakbyś był tam co najmniej katowany. 
- Co?!- oburzyłem się- Śmiesz uważać, że dramatyzuję? 
- Dokładnie- warknął.
- Nie wiesz, co tam przeżyłem!
- Jak mniemam, siedzieliście na kanapie i lizaliście się- powiedział z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- On mnie zgwałcił!- krzyknąłem. Po raz pierwszy powiedziałem o tym komukolwiek. Nastała chwila ciszy.
- M-muszę stąd wyjść- szepnął.
To były jego ostatnie słowa aż do dzisiaj. Nie rozumiem jego zachowania. Myślałem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a teraz mam wątpliwości.

Znowu mam natłok myśli i problemów, z którymi nie mogę sobie poradzić. Szybko wybiegłem z pokoju do łazienki, która znajdowała się obok. Wyciągnąłem z górnej półki maszynkę i wykonałem nią kilka nacięć na przedramieniu. Osunąłem się na kafelki i podziwiałem, jak krew skapuje z ran. To w jakiś sposób mnie uspokaja. Wkrótce nadeszło też pieczenie. Zamknąłem oczy i napawałem się tą chwilą. Czy coś ze mną jest nie tak? Możliwe... Jednakże teraz nie to nie obchodzi. Siedziałem tak jeszcze póki krzyk mojej rodzicielki nie wybudził mnie z błogiego stanu.
- Niall masz gości! Schodź tutaj szybko!
Wstałem więc pospiesznie z podłogi i włożyłem rękę pod bieżącą wodę. Woda mieszała się z moją krwią, barwiąc ją na czerwono, po czym wracała do swojej naturalnej przejrzystości. Owinąłem rękę papierem i spuściłem rękaw bluzki. Wytarłem podłogę, żeby nie wzbudzić podejrzeń i wybiegłem pomieszczenia. Miałem   cichą nadzieje, że w progu drzwi stał Liam, ale to było nieco niemożliwe, bo moja mama oznajmiła mi, że mam gości, więc muszą to być co najmniej dwie osoby. Zbiegłem po schodach i stanąłem w dużym pokoju, patrząc na dwie obce mi twarze. Kobiety i mężczyzny. Na oko w wieku mojej mamy. Niepewnie powiedziałem- Dzień Dobry i usiadłem obok mamy.
- Niall to są rodzice Harry'ego- rzekła, zanim nasi goście zdążyli się przedstawić.
- Aha- udało mi się tylko wykrztusić.
Przez chwilę panowała niezręczna chwila, ale przerwał ją w miarę szybko tata Harolda.
- Słuchaj Niall wiemy co ci się przytrafiło, jak zresztą połowa Londynu- pan Styles widząc moje zmieszanie, dodał- Była o tobie mowa w każdym możliwym źródle od telewizji, Internetu aż po przeróżne gazety. Nie wiem, czy Harry wspomniał ci, chociaż wątpię, ale nigdy nie był dobrym uczniem. Palił papierosy, pyskował, rzucał się na wszystkich. W przeciągu niecałych dwóch lat , zmienił szkołę około trzy razy. Przy ostatnim wydaleniu zdenerwowałem się i wyrzuciłem go z domu. Miał jechać do babci, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co tak naprawdę tam robił, ale do sedna. Gdy usłyszeliśmy o tobie w wiadomościach, uciekliśmy z naszego rodzinnego miasta, bo wiedzieliśmy, że prędzej, czy później, ludzie zaczną domyślać się, że chodzi o naszego Harry'ego. Zmieniłem pracę i wyszło, że będę dyrektorem w King  Edward's School Witley. Jak wiadomo jest to jedna z lepszych szkół w Londynie, która łączy ze sobą podstawówkę, gimnazjum i liceum. Dostają się do niej nieliczni. Patrzyłem na twoje oceny i szczerze mówiąc nie są zbyt dobre i zdałem sobie sprawę, że to przez mojego syna. Tak więc chcę powiedzieć, że niezależnie od twoich wyników będziesz przyjęty do mojej szkoły- mój wyraz twarzy przypominał literkę "o".
- Umm... Nie wiem, co powiedzieć, naprawdę. Dziękuję bardzo.
- Nie masz za co. Tylko masz świadomość, że jest to szkoła z internatem?- spojrzał na mnie.
- Tak wiemy- uśmiechnęła się smutno moja mama.
- Tylko mam do ciebie prośbę Niall. Jeżeli zdecydujesz się na tę szkołę, do końca czerwca zadzwoń do mnie i powiedz mi w jakim profilu klasowym, chciałbyś się uczyć. Twoja mama ma mój numer telefonu Ach no i nie musisz dawać mi swojego świadectwa- skończył mówić.
- Dziękuję naprawdę. To chyba najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się ostatnimi czasy.
- Cieszę się, że mogę pomóc. Oczywiście jeżeli będziesz mieć pytania, dzwoń śmiało. A teraz na nas już czas. Do widzenia i dziękuję za pyszną herbatę.
- Do widzenia- odezwała się pani Styles po raz pierwszy, najwidoczniej nieco zmieszana i wyszła wraz z mężem.
- Wow, nie mogę w to uwierzyć- powiedziałem półszeptem.
- Wiem, ja też. Widzisz? Już zaczyna ci się układać- uśmiechnąłem się do niej niemrawo. Zniknęła za drzwiami do kuchni i po chwili wróciła z kanapkami- Masz to zjeść i nie waż mi się sprzeciwiać. Zobacz, jak ty wyglądasz. Sama skóra i kości. A teraz wychodzę. Wrócę za 2h, idę do Vanessy.
- Okej- mruknąłem, ale mama była już za drzwiami. 
Poszedłem na górę. Udało mi się zjeść jedną kanapkę, więcej nie dałem rady wepchnąć. Położyłem się na wznak i zacząłem patrzeć w sufit. Ta czynność stała się codziennością. Jednak znów coś mi przeszkodziło, tym razem dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich chwiejnym krokiem, otworzyłem je i to, co zobaczyłem, zamurowało mnie. Przede mną stały trzy osoby, dobrze mi znane, a teraz takie obce. Stał tam Tomlinson, nie byłoby to aż takie dziwne, gdyby nie trzymał dłoni Amber. Za nimi stał Liam z podbitym okiem i spuszczoną głową. Zbytnio nie wierząc w to, co widzę, przetarłem oczy i uszczypnąłem się w ramię. Dobiegł mnie perlisty śmiech Heard. Czyżby to nie był sen?
- Możemy wejść?- spytał rozbawiony Louis- nadal nic nie mówiąc, otworzyłem szerzej drzwi w geście zaproszenia.
- Czy ktoś mi powie, co to ma być?- wskazałem ręką na nich.
- Ach no tak, ty przecież nic nie wiesz- powiedziała blondynka.
- No, co ty nie powiesz- mruknąłem.
- No to tak w skrócie. Jestem z Louisem i przyszliśmy cię odwiedzić, ale zobaczyliśmy Liam'a, który stal przed twoim domem z miną, jakby chciał, a nie mógł. No i po niekrótkiej namowie opowiedział nam, co się ogólnie między wami stało, no i Louis musiał wyładować swoją frustrację seksualną...
- Wcale nie!-wciął się niebieskooki. 
- Nie przerywaj- warknęła- i uderzył Liam'a. No i to chyba tyle.
Nawet nie wiem czemu, ale wybuchłem niepohamowanym śmiechem. Wszyscy zebrani patrzyli na mnie, jak na wariata, po czym sami zaczęli się śmiać.
-N-Niall- zaczęła Amber, jeszcze śmiejąc się, ale po chwili uspokoiła się- Czemu nie powiedziałeś, że Harry cię zgwałcił?- Nastąpiła cisza. Mojw spojrzenie natychmiast spoczęło na Paynie.
- Powiedziałeś im?- warknąłem.
- Myślałem, że Amber wie, więc Louis też i ...
- Spokojnie nikomu nie powiemy- znowu przerwał Tomlinson.
- Co ty masz z tym wcinaniem się?- zaśmiała się Amber.

Po godzinie zachowywaliśmy się, jak czwórka dobrych przyjaciół. Zupełnie zapomniałem o przykrościach, jakie mi kiedykolwiek zafundował Tommo. Posiedzieli do 16, kiedy to Amber stwierdziła, że ona i Lou będą się zbierać. Heard kopnęła Louis'a w kostkę niezbyt dyskretnie, bo aż syknął. Uzgodnili coś po cichu, po czym Louis podszedł do mnie i powiedział:
- Chcę cię przeprosić za to wszystko, co tobie mówiłem, za nabijanie się i kompromitowanie cię.
- Wow Amber, co ty mu obiecałaś, że zaczął mnie przepraszać?- poruszyłem znacząco brwiami.
- Zboczuch- roześmiała się.
- Nic- rzekł Louis-  Przy pomocy Amber zdałem sobie sprawę, że naprawdę źle robiłem.
- Okay, w takim razie wybaczam ci- uśmiechnąłem się.
Na pożegnanie przytuliłem i Amber, i Louis'a, po czym zostałem sam z Liamem.
- No Liam nagrabiłeś sobie...
- Wiem- przytaknął- Przepraszam, nie powinienem cię wtedy zostawić i potem nie odzywać się.
- Tobie też wybaczam, ale nie rób tego więcej, okay?- chłopak automatycznie pokiwał głową na znak, że się zgadza.
Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się gdzieś do 18. Spostrzegłem, że mama napisała do mnie smsa o 14, że zostanie na noc u Vanessy. Odpisałem jej- OK i że możliwe, że Liam zostanie na noc.
Zrobiło mi się gorąco, więc podciągnąłem rękawy. Liam spojrzał na moją rękę.
- Co to jest?
- Aaaa...- chwila namysłu- o tylko zadrapanie- szybko opuściłem materiał. Jednak on był szybszy.
- Ciąłeś się- powiedział oskarżycielskim tonem.
- To pytanie, czy twierdzenie.
- To nie jest śmieszne, Niall- przybliżył się do mnie i zaczął oglądać rękę- Niall nie rób już tego więcej- powiedział błagalnym tonem.
- Spróbuję, ale wiesz, że ty też się do tego przyczyniłeś?- zapytałem smutno.
Liam spojrzał na mnie, potem na rękę i zaczął obcałowywać moje rany, przy każdej powtarzając- przepraszam.
- Li starczy- szepnąłem mu do ucha. Payne wyprostował się i spojrzał w moje oczy.
- Wiesz, dlaczego wtedy uciekłem?- zaprzeczyłem- Bo nie mogłem znieść myśli, że ktoś mógł cię dotykać i na dodatek sprawiać ci krzywdę- nie wiedziałem, co powiedzieć. Brązowooki złączył nasze dłonie, przysunął się do mnie jeszcze bliżej, tak że stykaliśmy się prawie nosami i wyszeptał mi w usta:
- Kocham Cię- wstrzymałem oddech i po chwili wypuściłem go ze świstem, a on połączył nasze usta w subtelnym pocałunku, który szybko pogłębił. A ja? A ja nie wiadomo dlaczego, nie przerwałem go. Co gorsza spodobał mi się. Dlaczego do cholery jasnej? Przecież nie mogę darzyć silnym uczuciem dwóch osób, prawda?

Ogólnie już jest późno i rozdziału nie mam siły sprawdzać, bo jakiś taki trochę długi mi się  wydaję. Tak więc przepraszam za wszystkie błędy, powtórzenia. Czekam na szczerą opinię.

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 9

Naprawdę jeżeli przesadzam powiedzcie mi to, mam różne różne, dziwne jak i specyficzne pomysły xd

Obudziłem się lekko otumaniony, myślałem, że jestem już w szpitalu i że już po wszystkim. Niestety nie miałem racji. Słyszałem sygnał karetki i moją mamę krzyczącą na lekarzy. W pewnym momencie odezwał się jakiś młody sanitariusz.
- Szybko, podajcie mi ekstraktor* O Niall obudziłeś się, jak się czujesz?- zapytał przejęty.
- Szczerze? To koszmarnie- ledwo wykrztusiłem z siebie. Poczułem jak wszystko mnie swędzi, dostałem jakiś wyprysków i tak jakby spuchłem i na dodatek zaczął mnie męczyć kaszel.Chyba dusiłem się...
Chłopak widząc mój stan zaczął krzyczeć, że jestem na coś uczulony. Chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi ból, który poczułem po wbiciu jakieś wielkiej czerwonej strzykawki. Jęknąłem i straciłem przytomność, po podaniu jakiegoś leku.

Kiedy odzyskałem przytomność, nerwowo rozejrzałem się po pomieszczeniu. Byłem w szaro-białym pokoju, gdzie było bardzo mało mebli, między innymi łóżko, na ścianie powieszony telewizor, szafka nocna, śmietnik, jedno krzesło i drzwi do łazienki. Rolety były zasłonięte, dlatego nie wiedziałem, która godzina, ale było ciemno. W tamtym momencie chciałem, żeby ktoś do mnie przyszedł. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Byłem cholernie samotny. Nawet mama nie raczyła mnie odwiedzić, a minęły już bite 2 godziny. Wracałem, co chwilę wspomnieniami do ostatnich dni. Niektóre powodowały uśmiech na mojej twarzy, lecz większość pogarszała moje samopoczucie. A miało być tak dobrze... Miało wszystko się ułożyć... Miałem być szczęśliwy, w końcu... Jednak, jak zawsze coś musiało się spieprzyć, bo inaczej moje życie byłoby nudne, prawda? Odwróciłem się na drugi bok, ścierając rękawem pojedynczą łzę. Pamiętam te wszystkie chwile, te które warto zapamiętać. Kiedy to z Harrym spędzaliśmy wspólnie czas na spacerze, czy nad jeziorem                 i śmialiśmy się do łez. Niestety zaraz po nich, przyszedł czas na te, które wywoływały ciarki na moich plecach. Za każdym razem kiedy na mnie krzyczał, czy podnosił rękę czułem, jak moje serce pęka na tysiąc kawałeczków. Jednak nigdy nie zapomnę dzisiejszego ranka. Spodziewałbym się po nim wszystkiego, ale nie tego, że by mnie zgwałcił, a przynajmniej nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Zranił mnie, tak jak nikt inny. Straciłem cząstkę siebie. Miałem wrażenie, że to był tylko zły sen, kolejny koszmar.
Byłem już tym wszystkim zmęczony. Na dodatek strasznie bolała mnie łydka. Ponownie położyłem się na wznak i zacząłem wpatrywać w sufit. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, ale dziękuję za to Bogu.
- Niall śpisz?- usłyszałem zachrypnięty głos. Odwróciłem się, a przede mną stał lekarz. Ziewnąłem i spytałem:
- Nie, a coś się stało?
- Masz gościa- powiedział i lekko się skrzywił- Mówiłem im, że musisz mieć spokój, a oni wymyślili, że wprowadzą tu jakiegoś chłopaka w kajdankach. Teraz to już nikt nie słucha lekarzy. Ten świat schodzi na psy, wszyscy powariowali- dodał i wyszedł.
Gdy byłem sam, moje myśli znowu zaczęły wariować. Jeżeli to ktoś w kajdankach, to jest to oczywiste, że to Styles. Tylko po co tu przyszedł. Może chce się zemścić, za to, że zadzwoniłem na policję. Chociaż nie, nie może, będą tu strażnicy. Moje przemyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi. Mimowolnie spojrzałem w tamtą stronę. Stał tam, tak po prostu. Oczy miał spuszczone i zasłonięte przez czekoladowe loki. Rzeczywiście miał na nadgarstkach metalowe kajdanki. Wyglądał tak żałośnie, że aż zrobiło mi się jego żal.
- Mogę zostać na chwilę sam z Niallem?- Mundurowcy niepewnie po sobie spojrzeli, więc dodał- Przecież nic mu nie zrobię- Dwójka mężczyzn kiwnęła głową, na znak, że zgadzają się i opuścili salę. Nie patrzyłem na niego, w tamtej chwili wzorki na kołdrze stały się bardzo ciekawe.
- Ni- szepnął i chwycił moją dłoń. Natychmiast ją z siebie zsunąłem i niepewnie spojrzałem w jego oczy. Płakał. Prychnąłem z irytacji. W końcu, jak często można płakać?
- Po co tu przyszedłeś?- warknąłem. Przez kilka minut nie usłyszałem odpowiedzi. Jakoś mnie to nie ruszyło, więc siedzieliśmy w ciszy.
- Ch-chciałem s-się zz t-tobą p-pożegnać ii p-prosić c-cie o w-wybaczenie- wyjąkał jednocześnie płacząc.- Ja naprawdę nie pamiętam, żeby takie coś miało miejsce. Nigdy bym cię świadomie nie zgwałcił Niall- na samo słowo ciarki przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa.
- I myślisz, że ja ci uwierzę? Mam już dość. Wiem, że potrafisz mieć dziwne napady szału, ale nie pomyślałbym, że mógłbyś mnie zgwałcić!- krzyknąłem.- Mam nadzieję, że wsadzą ciebie do więzienia i tam zgnijesz!- tym razem to ja rozpłakałem się. Tak bardzo chciałem, żeby wyszedł. Nie chciałem mu wybaczyć, bałem się, co może być później. Kiedy poczułem jego ramiona na moich biodrach, cicho syknąłem z bólu. Przesunął mnie na brzeg łóżka i usiadł przede mną. Przez chwilę patrzył się w ścianę zanim przemówił.
- Wiem, że skrzywdziłem i zraniłem cię psychicznie jak i fizycznie. Powinni mnie wsadzić do więzienia, ale tego nie zrobią. Mam wykryte zaburzenia psychiczne, więc trafię tylko do psychiatryka- mówił cicho- Przyszedłem tutaj, żebyś wiedział, że za każdym razem, kiedy to podnosiłem głos na ciebie czy też rękę to nie byłem sobą. Także musisz wiedzieć, że- zatrzymał się, po czym zaczął kontynuować- Kocham cię- wytrzeszczyłem oczy- Nie mówię tego pod wpływem impulsu, czy czegokolwiek. Jestem w pełni świadom swoich słów. I wiem, że jesteś tym jedynym, z którym chce spędzić resztę swojego życia. Jak tylko wyjdę z ośrodka będę inny, normalny. Zatroszczę się o ciebie. Ja wiem, że mamy po 16 lat, ale ja naprawdę wiem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Dlatego nie pozwolę ci tak łatwo odejść- oznajmił, wstał z łóżka i uklęknął na podłodze. Wyciągnął małe pudełeczko. Myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi, przecież on nie może...
- Niall, czy wyjdziesz za mnie?
- C-co?- zapytałem oszołomiony. Przecież to niemożliwe, jak...  Ponownie usiadł na łóżku i przybliżył w moją stronę pierścionek.
- Chcę, żebyś został moim narzeczonym. Co z tego, że jest to niezgodnie z prawem. Gdy będę sam w tej budzie- zawiesił się na chwilę- Chcę mieć pewność, że będziesz na mnie czekać, że będę miał do kogo wrócić- spojrzałem w te jego zielone tęczówki. Widziałem w nich po raz pierwszy miłość i jednocześnie strach. Nie wiem, co mną kierowało, ale wyciągnąłem rękę, a po chwili na moim serdecznym palcu widniała obrączka ze szczerego złota. Zaczęliśmy płakać, oboje. Nie myślałem, co będzie następnego dnia, co będzie jak on wyjdzie. Chciałem dać nam szansę, jakkolwiek w naszej sytuacji to beznadziejnie wygląda. Wierzyłem i nadal wierzę, że to może się udać. W najgorszym wypadku zerwę zaręczyny.
- Kocham cię Niall, tak strasznie mocno- wtuliłem się w niego.
- Ja.. ja... chyba ciebie też- po tych słowach, jego ciepłe wargi wylądowały na moich- Poczekam na ciebie. Chociaż uważam to za bezsens, bo mamy tylko 16 lat i prawdę mówiąc dużo przeżyliśmy, ale chcę spróbować, więc masz szybko do mnie wrócić, okej?-powiedziałem, kiedy po długim pocałunku musieliśmy zaczerpnąć powietrza.
- No oczywiście.- odpowiedział. W tym samym momencie weszło dwóch mężczyzn w mundurach.
- Już czas, musimy iść.
- Dobrze- zszedł z mojego posłania.
- Będę mógł cię odwiedzić?- spytałem z nadzieją.
- Niestety nie- odrzekł smutnym głosem i najpierw pocałował mnie w czoło, a potem w lewą dłoń, na której widniał pierścionek- Trzymaj się i bądź grzeczny.
- Ty też- pomachałem do niego i straciłem go z oczu, gdy wyszedł z pokoju.

*ekstraktor- zestaw przeciw ukąszeniu przez węża- tak wygląda ekstraktor ->klik

Tak wiem, że krótki, ale nie chciałam zaczynać tak jakby nowego wątku. Po pierwsze chcę przeprosić za opóźnienie. Jak wiadomo za ok. 2 tygodnie jest zakończenie roku, więc w tygodniu nawet nie mam kiedy zacząć chociażby pisać rozdziału. W poprzedni weekend nie dodałam z powodu naprawdę złego samopoczucia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jest  to mój 2 raz, kiedy tak późno dodaję rozdział. Miejmy nadzieję, że więcej się to nie powtórzy.
+ przepraszam za błędy, powtórzenia itd.- mam za sobą prawie w ogóle 3 noce nie przespane.
Ach i chcę dodać, że to wszystko to jest moja wyobraźnia, więc proszę nie pisać, że to jest niemożliwe :3