sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 3

*Oczami Niall'a*

- Hej Nialler!- zawołał mnie Liam.
- Hej Li - uśmiechnąłem się.
- Jak tam?
- Dobrze, wyspałem się jak nigdy. - zaśmiałem się, ale skłamałem. Nie mogłem w ogóle spać. Śnił mi się Harry, a raczej jego szmaragdowe oczy. Na samo wspomnienie dreszcze mi przeszły po plecach. Po chwili ocknąłem się i zauważyłem, że na holu zrobił się wielki tłok. Spostrzegłem też, że mojego przyjaciela ze mną nie było. Rozejrzałem się wokół, aby znaleźć znajomą twarz, ale nigdzie jej nie było. Można powiedzieć,że już chciałem się poddać i iść pod salę, kiedy to usłyszałem kłótnie. Wolnym krokiem podszedłem do miejsca krzyków. Zobaczyłem tam Zayn'a, Louis'a     i Liam'a. Dalej stał Harry okrążony przez grupkę pustych dziewczyn. Powoli skierowałem się do  przyjaciela. Gdy wszyscy mnie zobaczyli, ucichli.
- Co się tutaj dzieje?- spytałem z nutą niepokoju w głosie.
- Nic nic- odparł szybko Liam.
- No Payne, nie pochwalisz się przyjacielowi, o czym nam mówiłeś?- dobiegł mnie głos Malika.
- Liii?
- Nie ważne, nie twoja sprawa Horan.- warknął i odszedł. Stałem tam jak słup soli i nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałem. Przecież Liam nigdy nie odzywał się do mnie w ten sposób. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co ze sobą począć w tamtej chwili. Patrzyłem się tępo w miejsce, gdzie ostatni raz widziałem mojego przyjaciela. Dopiero głos Louis'a sprowadził mnie na ziemię.
- Ooooo przyjaciel cię wystawił? Może go do końca nie popsułeś- zaśmiał się.
Nie wytrzymałem i rzuciłem się na Tomlinsona z pięściami. On nieco zaskoczony i jednocześnie oszołomiony, nie zdołał bronić się. Natomiast ja bez skrupułów zacząłem uderzać go pięściami. Zayn próbował mnie od niego odciągnąć, ale skończyło się tym, że sam oberwał. Zauważyłem, że z nosa mojego wroga sączyła się krew. Tłum, który zajmował się nowym uczniem, przeszedł, aby podziwiać tę bójkę. Słyszałem pojedyncze krzyki i piski. Zdarzało się, że ktoś krzyczał, żeby zawołać nauczyciela. Nic sobie z tego nie robiłem. W pewnym momencie poczułem silne szarpnięcie i jakimś cudem wylądowałem w łazience, cały we krwi. Zsunąłem się po kafelkach na podłogę. Mimowolnie rozpłakałem się. Zapomniałem, że przecież ktoś mnie tu przyprowadził. Pogrążyłem się w rozpaczy. Poczułem jak ktoś kładzie rękę na moje ramie. Otworzyłem powieki i moim oczom ukazał się Harry. W tamtym momencie wolałbym, żeby po prostu stamtąd odszedł.
- Co ty tak beczysz?- zapytał mnie.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Myślałem, że inaczej będzie wyglądać jego reakcja.
- Uderzyłem go...- powiedziałem lekko zachrypniętym głosem. On na moje słowa roześmiał się. Miał taki dźwięczny śmiech.
- No i co z tego? Każdemu się zdarza napad furii.- rzekł, jakby to była rzeczywiście, najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Mi nie.
- W takim razie jesteś ciotą.- patrzył się przed siebie. Po raz drugi zdziwiła mnie jego reakcja.
- Niby dlaczego?- spytałem go nieco pewniej.
- Nie znam osoby, która nigdy nie wplątała się w jakąś bójkę. Moim zdaniem przesadzasz. Nic się nie stało. Jak to moja mama miała w zwyczaju mówić: "Do wesela się zagoi" Jeżeli w jakiś sposób cię skrzywdził, powinien za to zapłacić.
- Nie wiem czy to robisz specjalnie, ale zaczynam  się ciebie bać.
- I prawidłowo- odparł i wyszedł z łazienki.

W następnej części dnia, nie rozmawiałem z Harrym.  Wydaje się być dziwną osobą, ale zarazem intrygującą. Czy rzeczywiście powinienem bać się go? Nie sądzę. Przecież nic mi nie zrobi. Na korytarzu mijałem jak zawsze ludzi ze szkoły. Tym razem wyglądało to inaczej. Niektórzy mnie mierzyli lub popychali. Natomiast inni zaczęli mówić mi - cześć. Jak widać, też nie przepadają za tym duetem, ale co się dziwić. Louis odkąd pamiętam zastraszał wszystkich.  Nie wiem, czy pamiętacie, jak mówiłem, że Tomlinson raz nie zdał. Było to w drugiej klasie, oczywiście gimnazjum. Przenieśli go do naszej klasy. W tamtym czasie Zayn przyjaźnił się z Liamem. Niestety, kiedy Louis przeniósł się, wszystko się zmieniło. Od tamtej pory jestem przez nich dręczony. No i tak zostało aż do teraz, tylko, że teraz jest gorzej. Oczywiście, nie mógłbym  zapomnieć o dzisiejszej sytuacji. Zapewne tak mi się oberwie, że nie będę mógł chodzić przez tydzień z powodu siniaków. Więc nie zdziwi was fakt, że przez resztę lekcji unikałem go. Z Liamem nie rozmawiałem. W sumie w ogóle go nie widziałem. Nie był na żadnej lekcji po tym zdarzeniu na korytarzu. Nawet nie wiecie jaki byłem szczęśliwy , kiedy to dzwonek zadzwonił. Wybiegłem jako pierwszy z klasy. Wziąłem kurtkę i szybkim krokiem skierowałem się do domu. Na szczęście mojej mamy przez trzy dni nie będzie. Wyjechała na jakąś delegacje. Tak apropos Liam miał do mnie przyjść na noc, ale to taki szczegół, bo raczej nie wybiera się do mnie. Tak więc, gdy doszedłem do domu, rzuciłem buty w przed pokoju, zakluczyłem drzwi i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kakao, przebrałem się w dresy, wziąłem chrupki czekoladowe i wlazłem  do łóżka w dużym pokoju. Oczywiście przykryłem się kołdrą i wziąłem tableta do ręki. Jak co dzień najpierw wszedłem na facebooka, a potem na twittera. To co tam zobaczyłem spowodowało u mnie wstrząs. Miałem wrażenie, że zaraz odlecę. Momentalnie pojawiła mi się gula w gardle i oczy zeszkliły się. Na obu stronach było zdjęcie. Przedstawiało mnie. Byłem tam na plaży bez koszulki, w samych spodenkach. Rzeczywiście miałem minę jak pedofil, pomieszaną ze zjaranym Zbyszkiem. Pod spodem widniał napis: Niall Horan, lat  16. Jest to chory psychicznie chłopak. Gwałci dzieci, również kobiety. Najlepiej trzymać się od niego  z daleka i w razie potrzeby dzwonić po policję.
Nie wierzę. Kto mógł coś takiego zrobić? Gdy już zamierzałem zamknąć którąś z kolei kartę z tymi bzdurami, jedna strona przykuła moją uwagę. Była to strona na facebooku naszej szkoły. W opisie tego zdjęcia znajdowało się: Z serdecznymi pozdrowieniami : L.T, Z.M i H.S 
Chwilę się temu przyjrzałem i w końcu zrozumiałem o kogo chodzi. W sumie nie trudno było zgadnąć, że to: Louis Tomlinson, Zayn Malik i  Harry Styles. Moment moment. Harry też z nimi trzyma? Świetnie. No to będę mieć przerąbane. Co najgorsze zostałem teraz sam. Wszyscy się ode mnie odwrócili albo odwrócą. Malik i Tomlinson na pewno to załatwią. W końcu wszyscy ich się boją. Jedyna osoba, która ma ich szczerze w dupie  to Liam, ale nie wiadomo gdzie jest, o co mu chodzi itd. Tak więc na ten moment jestem zupełnie sam. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi, na którego dźwięk wzdrygnąłem się. Mam złe przeczucia. Po cichu podszedłem do judasza, sprawdzić kto mnie nawiedza. Na moje nieszczęście tajemnicza osoba zasłoniła prawdopodobnie ręką otwór. Jednego mogłem być pewien. Nie była to osoba, którą lubiłem. Postanowiłem nie otwierać. Myślałem, że może ten ktoś sobie odpuści, lecz tak się nie stało. Znowu usłyszałem dźwięk dzwonka i do tego donośne pukanie. Nerwowo podrapałem się po głowie i spojrzałem przez okno. Było już ciemno. Osoba stojąca na zewnątrz najwidoczniej była niecierpliwa, bo hałasowała coraz bardziej. Stwierdziłem, że otworzę drzwi. Najwyżej szybko je zatrzasnę. Powoli przekręciłem zamek i uchyliłem drzwi. Przede mną stał, nie kto inny jak Harry Styles. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, czy cieszyć się, płakać, czy Bóg wie co jeszcze zrobić.
 - Harry? Co ty tutaj robisz?- zapytałem, próbując zachować spokój.
- Przyszedłem odwiedzić swojego kolegę.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Wybacz, on nie ma czasu- chciałem zatrzasnąć drzwi, ale uniemożliwił mi to, wkładając stopę do przedpokoju.
- Jednak wydaje mi się, że znajdzie chwilkę.- odpowiedział.
- Czego chcesz?- spytałem. On jednak nie odpowiedział od razu. Najpierw z kieszeni kurtki wyciągnął papierosa i podpalił go zapalniczką. Potem zaciągnął się nim i dmuchnął dymem wprost na mnie. Automatycznie zacząłem kasłać, lecz on nic sobie z tego nie robił i przemówił:
- Chcesz zapalić?
Trochę zaskoczony pytaniem zawiesiłem się, kiedy oprzytomniałem od razu  zaprzeczyłem. On wybuchnął śmiechem.
- Ach no tak zapomniałem. Ty jesteś świętoszkiem, ale spokojnie niedługo to się zmieni.
- Co masz na myśli?- poczułem, jak kropelki potu pojawiają się na moim czole.
- Domyślam się, że widziałeś nasze, a raczej twoje zdjęcie. To jest dopiero początek. Jesteśmy w stanie zrujnować ci życie, a przede wszystkim ja jestem w stanie to zrobić.
- Nadal nie rozumiem....
- Masz robić wszystko co ci każemy. Nie ma odmowy. Będziesz naszym hmm... waflem.
- Co?!- zerwałem się z łóżka.- No chyba śnisz. Nie zmusicie mnie...
- Hahahahaha nie doceniasz nas. Wiedziałem, że nie zgodzisz się tak od razu, więc zajęliśmy się, jak mu tam.. Liam? Tak, zajęliśmy się Liamem. Jutro go nawet nie poznasz.- znowu roześmiał się.
- Co mu zrobiliście?- rzuciłem się na niego z pięściami, lecz Harry był szybszy ode mnie i jednym ruchem, zablokował mój cios i przy okazji usiadł na mnie okrakiem.
- Mały, nie masz ze mną szans.
- Czym ty jesteś?- wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Ja?- pomyślał przez chwilę i zbliżył się do mojego ucha- twoim największym koszmarem- ugryzł płatek mojego ucha i wstał. - Do zobaczenia jutro w szkole Nialler.
Nic nie odpowiedziałem. Czekałem, aż po prostu wyjdzie. Jednak on tego nie zrobił. Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Nie pożegnałeś się.
Nie wydałem z siebie nawet dźwięku.
- Daję ci ostatnią szansę- warknął.
- Wyjdź.- burknąłem. Miałem nadzieję, że to podziała i że wyjdzie, lecz to co on zrobił przeszło moje najśmielsze myśli...
Podszedł i uderzył mnie prawym sierpowym. Jednym uderzeniem rozwalił mi pół twarzy. Krew leciała ze mnie ciurkiem. Kiedy usiadłem , on kopnął mnie w brzuch. Leżałem na wznak. Styles  kucnął i zlizał krew z mojej brwi, policzka i ust. Pogłaskał mnie po włosach i wyszedł.
W co ja się wpakowałem? Z trzęsącymi rękoma poszedłem do łazienki, umyć się. Na koniec położyłem się do łóżka i próbowałem zasnąć, ale to nie jest takie proste, kiedy wiesz, że twoje i twoich bliskich życie jest zagrożone.

W sumie  to trochę późno, ale najważniejsze, że jest. Jeżeli są błędy stylistyczne i interpunkcyjne lub niespójność tekstu to przepraszam. Dzisiaj całą noc nie spałam i ledwo żyję.Wiem, że w tym rozdziale nic się nie dzieję, ale na razie mogą  być takie ja ten. Nie wiem kiedy możecie spodziewać się prawdziwego Narry'ego. Tak więc czekam na wasze opinie i do zobaczenia. :*
PS W 2 rozdziale jest błąd. Zamiast szmaragdowe oczy, napisałam bursztynowe. Dziękuję za zwrócenie uwagi ^^

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 2


Niech to dunder świśnie >.<    so zapraszam na rozdział :D

* Oczami Niall'a *

- Nialler! Wstawaj ktoś do ciebie przyszedł! - usłyszałem głos mojej mamy. 
Leniwie usiadłem na łóżku i spojrzałem na zegarek – 6:12
- Kogo niesie o takiej godzinie?- wrzasnąłem zdenerwowany. Fakt, nie jest to weekend, ale gdy mam na 9 w poniedziałki, wolałabym wyspać się i wstać o 8:30.
Zirytowany wstałem i ściągnąłem z siebie spodnie. Stałem na środku w pokoju, w samych bokserkach i patrzyłem w okno. Po chwili usłyszałem charakterystyczne dla drzwi skrzypnięcie. Odwróciłem się i spostrzegłem, jak przyjaciel mi się przygląda.
- Li? Czy ty właśnie pożerasz mnie wzrokiem?- zaśmiałem się.
Niebieskooki zarumienił się, jak dojrzały pomidor.
- Wcale cię nie pożeram- burknął.- Po prostu wszedłem i spojrzałem na ciebie. Nie pochlebiaj sobie. Możesz się już ubrać?- spojrzał na mnie wyczekująco.
- A co przeszkadza ci?- poruszyłem znacząco brwiami.
- Pff. Po prostu czuję się niekomfortowo patrząc na prawie nagiego przyjaciela. – wytłumaczył.
- Czyli ani trochę cię to nie podnieca?- zapytałem.
 - Niall! Przestań tak myśleć! Nie jestem homo.- krzyknął oburzony.
- Tak tylko przypominam, że moja mama jest na dole- roześmiałem się. – Czyli mam rozumieć, że jeżeli usiądę na tobie to twój przyjaciel nie stanie?- nie czekając na jego reakcję, usiadłem na niego okrakiem. Jakoś mnie nie odepchnął.
- N-niall co ty wyprawiasz?- spytał przestraszony.
- Ciii- szepnąłem zmysłowo do jego ucha i przejechałem ręką po jego plecach. Poczułem jak przechodzą po nim dreszcze. Drugą ręką postanowiłem dotknąć go gdzie indziej, więc ścisnąłem go niespodziewanie za krocze. On tylko pisnął i zrzucił mnie ze swych kolan. Wyglądał teraz jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Ty zboczeńcu! – wstał z łóżka i nerwowo chodził  po pokoju. Natomiast ja ledwo powstrzymywałem w sobie śmiech. – To w ogóle nie jest śmieszne! – dodał.
W tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem donośnym śmiechem. Mój przyjaciel spojrzał na mnie, jak na jakiegoś wariata.
- Prze-prze-praszam – dusiłem się ze śmiechu.
- Ugh… Jesteś beznadziejny.
Wstałem, żeby pocałować go w policzek, lecz Payne niespodziewanie odwrócił głowę w moją stronę. Tak więc niechcąco nie natrafiłem na policzek, tylko na jego usta. Natychmiast odskoczyłem.
- Li to to było niechcący- zająknąłem się, widząc jak wszystko gotuje się w nim.  Od razu poczołgałem się na koniec łóżka, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Już chciałem coś powiedzieć, kiedy to Liam przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Wytrzeszczyłem oczy i znów chciałem coś powiedzieć, ale nie było mi to dane, bo jego język wpełzł do mojej buzi. Szczerze mówiąc, zawsze uważałem osoby innej orientacji, za chore psychicznie, a teraz sam całowałem mojego najlepszego przyjaciela i muszę przyznać, że podobało mi się to. Przyciągnąłem go bliżej siebie. Tym razem, to on na mnie usiadł i badał rękoma całe moje ciało. Zabrzmi to głupio, kiedy powiem, że to mój pierwszy prawdziwy pocałunek. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tak nie powinniśmy robić, więc przerwałem pocałunek. Payne spojrzał na mnie lekko zaskoczony. Spojrzał na mój brzuch, na którym siedział i odsunął się ode mnie. Przez kilkanaście sekund patrzyliśmy na siebie, w ogóle nie odzywając się.
- Niall jaa…. Nie wiem co mnie napadło- jęknął.
Oboje byliśmy na twarzach bordowi. Powinienem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem…
- Wiesz to może ja już pójdę.- powiedział i skierował się do drzwi.
- Nie, zostań- rzekłem nieco zachrypniętym głosem i pociągnąłem za rękę. – Po prostu jestem w szoku- przyznałem się.
- Ta wiem… - powiedział.
Ruchem ręki zgarnąłem go do nieśmiałego uścisku. Co z tego, że nadal byłem tylko w bokserkach i że przed chwilą całowałem się z nim. Nadal jest moim jedynym przyjacielem. Liam zaczął jeździć ręką po moich plecach. Poczułem ciarki na całym ciele. Mimowolnie uśmiechnąłem się i mocniej wtuliłem w chłopaka. Rękę włożyłem pod jego koszulkę i poczułem mięśnie. Od razu jęknąłem.
- Li… Ja też chcę mieć takie mięśnie.
- Hahaha mówiłem ci, żebyś chodził ze mną na siłownię.
- Najwidoczniej za mało- wystawiłem mu język.
- Rzeczywiście rok to za mało- zaśmiał się perliście, a ja poczułem jak rozlewa się po mnie przyjemne ciepło.
- Dobra, to teraz zacznę z tobą chodzić, naprawdę. – przysięgłem. 
- Powiem ci, że i tak wyglądasz seksownie- w tym samym momencie włożył palce pod moje bokserki i pociągnął za gumkę.
 - Au!- pisnąłem.
Liam już wyszedł z pokoju. Zdążyłem tylko za nim krzyknąć:
- Zboczuch!
Szybko wziąłem prysznic i ubrałem na siebie niebieską koszulkę polo, czarne rurki. Wziąłem plecak i zbiegłem na dół. W korytarzu ubrałem białe Nike i granatową jeansową kurtkę. Spojrzałem na siebie w lustrze.
- Ugh… To w ogóle nie pasuje- szepnąłem do siebie i poprawiłem ręką włosy. W pewnym momencie ktoś położył dłonie na moich bokach.
- Fajnie wyglądasz. Możemy już iść? Jest  już  8:30
- Jasne- uśmiechnął się czule i ująłem go pod pachę.

-Dzieci uspokójcie się!- wrzasnęła nasza wychowawczyni. – Cisza!- nie poskutkowało. – Jeżeli nie uspokoicie się wstawię wszystkim jedynki.- W tym samym momencie było cicho jak na żałobie. W sumie to złe porównanie. Wszyscy ładnie ułożyli się na krzesłach. Siedziałem w ławce z Liamem. W sumie na każdym przedmiocie z nim siedzę, oprócz muzyki, ale to długa historia. Za nami siedzieli nie kto inny jak Zayn i Louis. Wspominałem, że ich nienawidzę? Tak? To powtórzę to jeszcze raz.  N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę    I-C-H  Dobra mniejsza o to.  Chciałem wrócić do słuchania nauczycielki, ale coś, a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Psst! Horan- zawołał mnie Malik.
- Czego?
- Ostatnio słyszeliśmy, że zabawiałeś się w lesie z cheerleaderkami – wybuchnęli śmiechem. Oczywiście, że to było kłamstwo. Jak zawsze chcieli się ze mnie ponabijać. Horan spokojnie. Jeszcze pół roku z tymi dupkami.
- Niall słuchasz mnie?- automatycznie odwróciłem się na słowa pani Stewart.
- Tak, przepraszam- powiedziałem ze skruchą. 
- No dobrze. Chciałam wam przedstawić nowego ucznia. Pochodzi z miejscowości Holmes Chapel. Mam nadzieję, że przyjmiecie go z otwartymi rękoma. Panie i Panowie przed wami Harry Edward Styles. W tym samym momencie wszedł do sali wysoki chłopak o burzy brązowych loków. Dziewczyny, aż pisnęły z wrażenia. No nie powiem, wydawał się być przystojny. Dobra co ja gadam, on jest przystojny. Miał na sobie czekoladowe rurki, białą koszulkę i czarną marynarkę. Ale stop Niall o czym ty myślisz. To wszystko przez Liam'a. Na samo wspomnienie dzisiejszego ranka mimowolnie uśmiechnąłem się. Odwróciłem głowę i wtedy napotkałem jego oczy. Duże szmaragdowe. Przez chwilę się na mnie patrzył, a ja nie mogłem od niego odwrócić wzroku. Zahipnotyzowało mnie jego spojrzenie tak mocno, że aż poczułem dreszcze od czubka głowy, aż po stopy. Natomiast on przerwał nasz kontakt wzrokowy i uśmiechnął się dumnie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo znienawidzę te bursztynowe oczy.

Przepraszam, że tak późno i że jest krótki i trochę nudny. Moje wytłumaczenie? Choroba i na dodatek problemy z sercem ;/ Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. Liczę na wasze opinie :D