Okej jestem z nowym rozdziałem. Nie wiem jak Wam się spodoba, ale cóż ocenę pozostawiam Wam. Chciałam podziękować za 10 000 wejść. Wow, szybko minęło. No i chciałam podziękować za komentarze i zachęcić czytających do pozostawienia znaku po sobie. Trudno mi to przyznać, ale moja wena jak i miłość do 1D powoli się kończy. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zasmuciło mnie to, że ich nowa piosenka w ogóle mi nie przypadła do gustu i boję się co z resztą. Tak więc kolejne opowiadanie jest pod znakiem zapytania. Natomiast to oczywiście skończę :)
Obudziłem się z paraliżującym bólem głowy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. To nie był mój pokój- doszło do mnie po chwili. Przerażony wstałem z łóżka i szybko z powrotem usiadłem. Ból był nie do zniesienia. Spostrzegłem, że jestem nagi, co wywołało u mnie atak paniki. Gorączkowo szukałem moich ubrań, ale na nic. Nigdzie ich nie było. Cały pokój był wielki i na wzór szpitala. Był taki sterylny... Białe ściany, białe szafki i ani ziarenka kurzu. Wtedy naprawdę byłem przerażony. Próbowałem wspomnieniami dojść, co się mogło wydarzyć, ale bezskutecznie. Musiałem najwidoczniej za dużo wypić. Odepchnąłem się od łóżka i podszedłem wolnym krokiem do okna. Nie znałem tej okolicy, ale widać było, że dzielnica bogata. Wkoło same domy i to nie byle jakie. Byłem prawie pewien, że w jednym z domków mieszkał bratanek Królowej Elżbiety. Stojąc tak, nie zauważyłem, że ktoś wszedł. Złapał mnie w pasie, a ja pisnąłem ze strachu. Usłyszałem perlisty śmiech i odwróciłem się. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że przede mną stoi Zayn Malik. Patrząc w jego oczy, przypomniała mi się ta cała impreza i sytuacja w toalecie. Zakląłem cicho, a on wpił się w moje wargi. Były ciepłe, wilgotne i takie kuszące. Nie przerwałem pocałunku, to nie w mojej naturze. Jednak kiedy mnie rzucił na łóżko, przed oczami pojawiły mi się dwie inne twarze, należące do Harry'ego i Liam'a. Odezwało się wtedy moje sumienie i znowu sytuacja sprzed kilku dni, mianowicie kłótnia Diabła i Anioła i ponownie było mi niedobrze. Odepchnąłem od siebie Malika i pobiegłem przez korytarz i cudem natrafiłem na łazienkę. Znowu zwymiotowałem. Miałem wrażenie, że coś się ze mną złego dzieje, bo coraz częściej wymiotuję.
- Ni, wszystko w porządku?- przybliżył się i podał mi papier. Uśmiechnąłem się do niego słabo i wytarłem twarz. W międzyczasie spuściłem wodę i podszedłem do lustra. Byłem blady, miałem wory pod oczami i szarą skórę.- Nialler co się dzieje?- pogłaskał mnie po policzku.
- Nic. Muszę wracać do domu. Gdzie są moje ciuchy?- chłopak skrzywił się, wyszedł i po pięciu minutach wrócił z ubraniami.
- Zadzwoniłem po taksówkę i podałem twój adres.
- Dziękuję- szepnąłem i zacząłem się szybko ubierać.
- Spotkamy się jeszcze?- zapytał... z nadzieją? To było dziwne.
- Tak, na pewno- powiedziałem na odchodne i wybiegłem, wsiadając do taksówki. Gdy wysiadłem szybkim krokiem skierowałem się do drzwi i to co zobaczyłęm zamurowało mnie. W holu stał pan Styles i śmiał się z moją mamą, a obok nich stał Harry. Ten Harry. Mój Harry. Przystanąłem i patrzyłem na niego jak idiota, nie wiedzący co ze sobą zrobić. W tym samym momencie zielonooki odwrócił się i uśmiechnął lekko.
- O Niall wróciłeś- pierwsza odezwała się moja mama.
- Co on tutaj robi?- wymsknęło mi się.
- Spokojnie nic nie pamięta- powiedział starszy mężczyzna.
- Cco?- wyjąkałem.
- Na terapii musieli potraktować go prądem, bo mówił, że cię kocha i takie bzdety. Niestety przesadzili i prawdopodobnie ma stałe zmiany w mózgu i amnezje. Pamięta 14 lat życia, ale nic z okresu tych dwóch lat. Może to i lepiej...- Pan Styles mówił, ale go nie słuchałem. Wpatrywałem się w Harry'ego, nie mogąc uwierzyć, że mnie nie pamięta. Natomiast on przyglądał mi się z ciekawością. On naprawdę nic nie pamięta... Jednak gdy wyciągnął dłoń w moją stronę, w geście przywitania, nie wytrzymałem. Wszystkie wspomnienia wróciły. Odwróciłem się i pobiegłem do mojego azylu, czyli łazienki. Niewiele myśląc wziąłem maszynkę i wykonałem kilka szybkich cięć. Tego było już za wiele. Nie przejmowałem się, że zaraz może wparować tutaj z krzykiem moja rodzicielka. Oparłem się o prysznic i zamknąłem oczy, czując skapującą krew po mojej ręce. Usłyszałem skrzypienie schodów i byłem pewien, że ktoś kieruje się do mnie, więc gdy drzwi się otworzyłem warknąłem- Wyjdź- nie zważając do kogo to wypowiedziałem. Osoba jednak nic sobie z tego nie zrobiła, bo poczułem uścisk dłoni na ranach. Nie chciałem dać za wygraną, toteż otworzyłem oczy i planowałem wyrzucić tę osobę, jednak gdy natrafiłem na te szmaragdowe tęczówki, moja dolna warga momentalnie zadrżała, a łzy poleciały po policzkach.
- Ciii- szepnął i przytulił mnie do siebie- Wiem, że nie powinienem tutaj być po tym wszystkim. Z tatą myśleliśmy, że ciebie nie będzie.
- Skąd wiesz, co się stało?
- Ojciec mi opowiedział, co ci zrobiłem. Chciałem cię przeprosić- momentalnie spiąłem się i wstałem z podłogi.
- W dupie mam twoje przeprosiny. Ty nic nie wiesz....- drugie zdanie wypowiedziałem załamanym głosem.
- Wiem, że możesz myśleć, że to tylko puste słowa, ale ja naprawdę nie chciałem zrobić ci krzywdy...
- Nie o to chodzi- przerwałem mu- Kochałem cię. Kurwa nadal cię kocham. Myślałem, że... ty też, a teraz... Już wszystko skończone- zaniosłem się szlochem, a kędzierzawy tępo patrzył się we mnie
- Że co?- wydukał w końcu- Ale przecież zrobiłem ci tyle krzywdy... Nie możesz...
- A jednak...
- Przykro mi, ale ja nic do ciebie nie czuje. Ja w ogóle cię nie znam.
- Tak, to świadczyłoby, dlaczego oświadczyłeś mi się- prychnąłem zdenerwowany.
- Że co?- krzyknął. Zaczynałem się go bać..
- Nieważne.
- Kłamiesz! Mam 16 lat, tak jak ty. To niemożliwe- warknął.
- Nie moja wina, że kiedy byłem w szpitalu, a ty miałeś trafić do psychiatryka, przyszedłeś do mnie, wyznając mi miłość i oświadczając się- podniosłem głos i skierowałem się do pokoju. Wróciłem ze złotą obrączką- Masz, oddaję- rzuciłem w niego pierścionkiem- A teraz wynoś się!- krzyczałem, nie zwracając uwagi na to, że mam całą zakrwawioną rękę.
- Niall uspokój się- złapał mnie za dłoń.
- Wyjdź, proszę. Nie mam już sił...- spojrzałem ostatni raz w jego oczy i to był błąd. Zbliżyłem się do niego i niepewnie musnąłem jego wargi. Widząc, że nie odpycha mnie, pogłębiłem pocałunek. Jednak ta piękna chwila nie trwała zbyt długo, bo Styles jakby oprzytomniał i wybiegł.
- No świetnie- mruknąłem. Po cichu zszedłem na dół, zobaczyć, czy jeszcze jest tata Harry'ego i on sam. Zauważyłem loczka, ubierającego się z zawrotną prędkością i to mnie przeraziło...
- Harry- warknąłem.
- Co ty sobie w ogóle myślisz? Jesteś jakimś homofobem? Nie, jednak nie. Bardziej sądzę, że jakimś popaprańcem. Idź się leczyć. Takich jak ty powinno się palić. Najlepiej całą rodzinę, żeby nie wydawali takich potomków...
- Słuchaj- szarpnąłem nim- Możesz sobie obrażać mnie, ale nie masz prawda mojej rodziny. Rozumiesz?- ten tylko prychnął. A ja ze swoimi skłonnościami uderzyłem go w nos.
- Niall- podbiegła moja mama.
- Należało mu się- burknąłem i wyszedłem na dwór.
Po tym incydencie nie widziałem Stylesa już w ogóle. Nawet to i lepiej, bo nie ręczę za siebie, kiedy go widzę. Jednak tamta sytuacja wiele zmieniła. Nie byłem już taki wyluzowany. Nie spotykałem się z Zaynem, chyba że sam do mnie przyszedł. Z Liamem tym bardziej. Nie widziałem go od tamtej imprezy. Amber z Louisem odwiedziła mnie ze dwa razy. Stałem się kłębkiem nerwów. Całymi dniami leżałem w łóżku, patrząc w sufit. Codziennie płakałem i wrzeszczałem na matkę. Na nadgarstkach nie miałem już miejsc na kolejne cięcia. Staczałem się... chudłem.... wymiotowałem... Wiedziałem, że coś ze mną jest nie tak. W ciągu miesiąca schudłem pięć kilo. Podejrzewałem nerwicę i coś w rodzaju depresji, jednak nikt o tym nie wiedział. Odpowiadało mi to. Bolało tylko trochę, że nikt się mną nie przejmuje, ale odpowiadało. Jednak tak się wyłączyłem i żyłem we własnym świecie, że nie zorientowałem się, że następnego dnia jest rozpoczęcie roku szkolnego. Na szczęście mama wcześniej pomyślała i kupiła mi wszystkie książki. Wybieram się do klasy humanistycznej. Czemu ten wybór? Nie wiem. Od zawsze lubiłem pisać. Co z tego wyniknie, później się okaże. Jako, że był to już wieczór poszedłem wziąć prysznic i od razu położyłem się do łóżka, nie jedząc kolacji.
- Niall wstawaj. Spakowany już jesteś?
- Co?- przeciągnąłem się.
- Niall nie mów, że zapomniałeś. Przecież jedziesz do szkoły z internatem.
- O cholera. Rzeczywiście...
- No dobra trudno. Przygotujesz się dzisiaj po szkole.
Mruknąłem i wstałem z łóżka. Miałem dziwny sen, a raczej koszmar. Uciekałem przez las, a za mną biegły pluszowe misie pod dowództwem Voldemorta. To było naprawdę dziwne. Za dużo oglądałem Tedd'a i Harry'ego Pottera. Ubrałem na siebie białą koszulę, oczywiście z długim rękawem. Musiałem zakryć rany. Do tego czarne rurki i zielone vansy. Jakoś nie przejmowałem się opinią innych. Na nos włożyłem ray bany, zgarnąłem z szafki klucze, telefon i portfel. Wziąłem jabłko i skierowałem się do nowej szkoły. Wchodząc do budynku czułem na sobie spojrzenia innych uczniów. Tych młodszych jak i starszych. Miałem deja vu. Jednak szedłem z podniesioną głową. Życie nauczyło mnie, że nie warto przejmować się opinią, tych których się nie zna. A w tym przypadku nikogo nie znałem, co niestety bardzo mnie denerwowało. Doszedłem jakimś cudem do sali gimnastycznej, albo jednak hali. Pomieszczenie było ogromne. Podzielone na rzędy. Rozpoczęcie było tylko pierwszych klas, oczywiście licealnych. Wiedziałem, że jestem w 1E, toteż skierowałem się do miejsca z taką tabliczką i usiadłem na wolnym krześle. Jak na zawołanie wszystkie twarze zwróciły się do mnie i zlustrowały. Jednak moje spojrzenie spoczywało na jednej osobie.
- Co ty tutaj robisz?- warknąłem, patrząc w jego oczy.
- O to samo mógłbym spytać ciebie- wstał z krzesła tak samo jak ja.
- Ach no tak, to jest szkoła twojego tatusia. Myślałem, że będziesz w tej najlepszej klasie poprzez przekupstwo, Styles- wysyczałem.
- Odszczekaj to.
- Nie jestem psem, ale jak chcesz to mogę ci ponownie przywalić. Do twarzy ci z siniakiem- zaśmiałem się ironicznie. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a potem na Harry'ego jakby szukając potwierdzenia tego, co przed chwilą powiedziałem.
- Tym razem ja z chęcią ci przywalę.
- Proszę bardzo- westchnąłem- Tylko nie złam sobie paluszka.- widziałem w jego oczach gniew, dlatego nie zdziwiło mnie, że rzucił się na mnie z pięściami. Zależało mi na tym przede wszystkim dlatego, że na sali był jego ojciec. Chciałem pokazać, że Harry nie jest takim aniołkiem. Oczywiście zrobiłem unik, po czym uderzyłem go w nos, a ten upadł na ziemię.
- Jeszcze raz- warknąłem- to pożałujesz. Zapłacisz mi za to wszystko i ciesz się, że masz amnezje.- oznajmiłem i usiadłem na swoje miejsce. W tym samym momencie podbiegł pan dyrektor.
- Harold wstawaj! Co ty sobą reprezentujesz! Chcesz mi narobić obciachu? - zaakcentował ostatnie słowo, a kędzierzawy oblał się rumieńcem- Niall wybacz za jego zachowanie. Może jednak za późno zabraliśmy go z...- nie dokończył i odszedł, a na mojej twarzy zagościł uśmiech triumfu.
Jak ja mogłem się w nim zakochać-zganiłem się w myślach.
Przepraszam jakiś taki krótki i do dupy >.< Jakoś mi nie idzie to pisanie, nie wiem dlaczego. Mam dosyć.
kocham to i mam nadzieję, że wkrótce dodasz kolejny rozdział... :) xx
OdpowiedzUsuńFajnie się skończyło. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Na prawde nie spodziewany. ;)Widzę że ostatnio nie masz weny, a szkoda bo piszesz świetnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie długo koniec :c
Proszę cię, nie, błagam pisz następnego bloga. :D
~Moire
CO TO ZROBIŁAŚ HAROLDOWI??!!
OdpowiedzUsuńZarąbisty koniec czekam na next! Nie mogę się doczekać dalszych poczynań Niall'a :)
zapraszam do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/
ejjj wcale nie jest do dupy, mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBoże niech Hazz sobie wszystko przypomni! Chcę Narrego!
OdpowiedzUsuńJak to dosyć? Ja chcę Narrego! Hazz cholera wbij sobie do tego łba, że ty też go kochasz i.. i chuj.
OdpowiedzUsuńTo co, że rozdział krótki. Jak zwykle świetny i niecierpliwie czekam na kolejny. :D
aż się popłakałam :/ przepraszam, ale naprawdę jak dla mnie nie jest to udany rozdział ;( czekałam z niecierpliwością na niego, a gdy doszłam do momentu, gdzie Niall zobaczył Hazzę myślałam że będzie wielka miłość, a tu taka końcówka :/ taka moja rada: jak nie masz weny to skończ jak najszybciej, bo i Ty się męczysz, i łamiesz mi serce takimi smutaśnymi rozdziałami ;) oczywiście, piszesz jak dla mnie genialnie tylko ciągnięcie czegoś, czego już się nie czuje wiem że jest męczące ;) mam nadzieję, jednak, że wena wróci na następne opowiadanie ;D proszę, pisz nie takie smutne rozdziały, bo się zrażę do Narry'ego ;D
OdpowiedzUsuńczekam jednak na rozwój akcji :) dużo weny, słońce! xx
w tym opowiadaniu teraz kontynuuj zialla ! Pls
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, nie mogę się doczekać następnego ! i niech ci wena wróci, bo piszesz świetnie !
Oj co sie dzieje Niall jest chory:-( nie no. Poza tym nowa szkola dobrze mu zrobi:-)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. I nie wąpt w swoje umiejętności i talent bo piszesz świetnie
nie było mnie przez jakiś czas a tu takie historie się dzieją! zniecierpliwiona czekam na nn :) xx
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest niesamowite kiedy będzie następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńJa uważam Że bardzo fajny rozdział. CZuję taki dreszczyk emocji ! Chcę cię nominować do The Versite Blogger. info u mnie ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, emocje świetne pisz dalej, masz talent
OdpowiedzUsuńhttp://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/- pojawił sie III rozdział
Genialne opowiadanie nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!! Biedny Niall...
OdpowiedzUsuń