sobota, 12 października 2013

Rozdział 14

- Czy jak uderzę cię patelnią, przypomnisz sobie to wszystko?- zapytałem cicho, kończąc nasz pocałunek.
- Niall... ja... przepraszam- odpowiedziałeś jeszcze ciszej.
- Rozumiem, ja... muszę się przewietrzyć- powiedziałem i wybiegłem jak najszybciej z imprezy na dwór. Zauważyłem dużo osób palących. Wszyscy patrzyli na mnie z ciekawością. Speszyłem się i usiadłem na pobliskim krawężniku. Moje serce łomotało jak oszalałe. Czułem się bardziej zagubiony niż zwykle. Nie wiedziałem, co robić. To mnie przerastało. Położyłem się wzdłuż chodnika i popatrzyłem na czarne niebo, próbując spowolnić tępo bicia mojego serca. Jakiś chłopak podszedł do mnie, pytając, czy wszystko w porządku. Zbyłem go ruchem ręki. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Nie wiem, ile tak leżałem. Możliwe, że nawet przysnąłem, bo gdy ktoś mnie szturchnął, zerwałem się jak oparzony.
- Niall, szukałem cię wszędzie- usłyszałem niski, zachrypnięty głos.
- Po co?- burknąłem, przecierając oczy. Harry mi nie odpowiedział, tylko przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Zakręciło mi się w głowie i mocniej wtuliłem się w niego. Styles pocałował mnie niepewnie w szyję, a ja westchnąłem cicho.
- Proszę...- szepnąłem, czując jak łzy lecą mi po policzkach.
- Cii- spojrzał na mnie i wytarł moje policzki. Jego zieleń oczu mnie jeszcze bardziej dołowała.
- Harry, ja tak nie mogę. Ja... ja cię kocham- odepchnąłem go od siebie i odwróciłem się. On złapał mnie za dłoń i mocno przytrzymał, po czym zachłannie pocałował. Chciałem przestać, ale nie potrafiłem. To było jak spełnienie marzeń. Nie wiem, ile tak staliśmy, całując się. Wiem, że odkleiłem się od niego, kiedy zabrakło mi powietrza i oparłem swoje czoło o jego.
- Dobranoc- szepnął mi do ucha i chwiejnym krokiem wrócił do budynku. Stałem jak słup soli. Co to kurwa miało być? Ręce zaczęły mi się trząść. Wykorzystał mnie, moje uczucia...- przeszło mi przez myśl. Pobiegłem do naszego pokoju, modląc się, żeby go tam nie było. Zapaliłem światło, byłem sam. Wściekły pobiegłem pod prysznic. Złość, smutek i rozpacz nie ustępowały. Wziąłem żyletkę i przejechałem kilka razy po przedramieniu. Wyszedłem spod prysznica, przyłożyłem  lekko papier, ubrałem się i poszedłem spać, nie przejmując się, że krew przesiąknęła przez papier. Rano obudził mnie czyiś krzyk.
- Cholera Horan, co tu się stało?- otworzyłem powieki i spojrzałem na pościel. Było na niej pełno krwi. Harry podniósł kołdrę i zobaczył moją rękę.- Co ty zrobiłeś?- zapytał cicho.
- Nie widzisz?- warknąłem, nie mając ochoty z nim rozmawiać. Co on sobie myślał, że będę mu się tłumaczyć? Poszedłem do łazienki i wodą obmyłem rękę.
- Będą blizny- powiedziałem do siebie. Wróciłem po pościel, zalałem odplamiaczem i wrzuciłem do pralki, patrząc tępo w ścianę.
- Ni, czy ty chciałeś popełnić samobójstwo?- prychnąłem.
- Aż taki głupi nie jestem.
- Nie rób tego więcej- zdziwiony jego słowami, odwróciłem się w jego stronę.
- Bo co? Kim ty jesteś, żeby mi mówić, co mam robić?- zapytałem słabym głosem.
- Z-zależy mi na tobie- zająknął się, a moje serce stanęło na chwilę.
- Ach tak, po tym jak mnie wczoraj wykorzystałeś, czy co?- burknąłem.
- Byłem pijany, bałem się, że mogę coś zrobić głupiego i cię skrzywdzić. Myślałem, że będzie lepiej, jak porozmawiamy rano- złapał mnie za dłoń- Ile to już trwa?- wskazał na stare jak i nowsze blizny.
- Od tego całego zajścia- odpowiedziałem gorzko.
- Czy mogę coś zrobić, żeby ci chociaż w części zrekompensować to wszystko, co ci zrobiłem?- zapytał poważnie.
- Po prostu, nie odchodź- wtuliłem się w niego, nie przejmując się, że byłem w samych bokserkach.
- Nie zamierzam- uśmiechnął się lekko - Czy możemy zacząć wszystko od nowa?- przytaknąłem głową i lekko musnąłem jego wargi. - Za piętnaście minut widzę cię na dole.- rzekł i wyszedł. Szybko się ogarnąłem i po zamknięciu pokoju, wyszedłem do Harry'ego. Wziął mnie pod rękę i zaprowadził do kawiarni. Usiedliśmy w ciemniejszym kącie. To, co mnie najbardziej zdziwiło, zdarzyło się chwilę po tym, jak przykucnęliśmy.
- Opowiedz mi o sobie- powiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz, bo tak naprawdę była, ale i tak mnie to zamurowało.
- Co?
- Chcę wiedzieć o tobie wszystko, co powinienem. Co lubisz jeść, robić. Kim chcesz być w przyszłości, wszystko. Mamy dużo czasu- posłał mi swój piękny uśmiech. Jak poprosił, tak też zrobiłem. Przez dobre dwie i pół godziny mówiłem mu o wszystkim, co było warte zapamiętania. Opowiedziałem mu o Amber i Liamie, o moich planach, o przeszłości, o mamie, nawet o moich sekretach.
- Niall, sądzę, że powinieneś porozmawiać z Liamem i Amber. Są twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Byli z tobą na dobre i na złe. Nie wszystko stracone.
- Wiem, muszę do nich pójść- odparłem smutno.
- Jak chcesz, mogę Ci towarzyszyć- poczochrał moje włosy.
- Z jak największą chęcią- podarowałem mu kuksańca w bok.
Reasumując, nasz cały wypad potrwał cztery godziny. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Z Harrym rozmawialiśmy, śmialiśmy się, przekomarzaliśmy, jakbyśmy dopiero, co się poznali. Żaden z nas nie wspominał tamtego okresu czy nawet zaręczyn.

- Nialller! Pospiesz się! Musimy zejść aż dwa piętra na dół do Payna- krzyknął Harry z naszej małej kuchni.
- Dobra, jestem już gotowy- rzekłem, cały zestresowany.
- Nie bój się, maluszku. Jestem pewien, że będzie zachwycony, jak cię zobaczy- cmoknął mnie w policzek.
- Mam nadzieję- zdołałem z siebie wykrztusić.

- Po prostu zapukaj, okej? Ja tutaj poczekam. Jakby chciał cię zabić czy coś, to wołaj!- zachichotał ze swojego żartu. To niewiarygodne, jak się zmienił. Uśmiechnąłem się do niego z politowaniem i patrzyłem, jak chowa się za rogiem, pokazując mi ruch, jak zapukać. Zrobiłem młynka oczami, odchrząknąłem i zastukałem w drzwi. Usłyszałem, tak dobrze mi znany głos, który krzyczy- Moment!- po chwili ujrzałem brązowookiego.
- Nialler, co ty tu robisz?- spytał zaskoczony.
- Możemy porozmawiać?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Tak, jasne, wchodź- gdy przekroczyliśmy próg, nastała niezręczna cisza.
- Chcesz coś pić?
- Nie, dzięki- mruknąłem.
- Okej, w takim razie, co cię do mnie sprowadza?- zapytał smutno.
- Chcę odbudować naszą przyjaźń, Li. Tęsknię za tobą...- szepnąłem, ocierając łzy z kącików oczu.
- Nie płacz Nialler, ja też się strasznie stęskniłem. Po prostu myślałem, że masz mnie już dość po tym wszystkim i dlatego nie przychodziłem. Byłem głupi, przepraszam- zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- A ja byłem pewien, że po akcji z Harrym byłeś zły i nie chciałeś ze mną utrzymywać kontaktu- oznajmiłem, wtulając się w niego.
- Bo tak na początku było, ale szybko mi przeszło i żałowałem tego wszystkiego.
- Nie ma, po co wracać do tamtego czasu. Najważniejsze, że już wszystko między nami jest dobrze.
Porozmawialiśmy trochę i pod pretekstem załatwienia czegoś, wyszedłem, umawiając się z Liamem na inny dzień.
- Długo cię nie było- powiedział Harry, udając obrażonego- Jestem zazdrosny.
- Nie masz o co, kocie- pocałowałem go czule.
- No dobra- uśmiechnął się szczerze i zaprowadził mnie pod pokój Amber. Z nią bardziej bałem się porozmawiać- Dasz radę?- westchnąłem i przytaknąłem.
Zapukałem do drzwi, zstępując z jednej nogi na drugą. W tym samym momencie w progu stanął Louis.
- Horan? A co to za okazja, że tu przyszedłeś?- założył rękę na rękę.
- Ciebie też miło widzieć Tomlinson- próbowałem rozluźnić atmosferę.
- Powtarzam, czego chcesz- warknął.
- Mogę porozmawiać z Amber?- spytałem z nadzieją w głosie.
- Nie sądzę, aby...- nie skończył, bo przerwał mu głos wyżej wymienionej dziewczyny.
- Lou, z kim tak długo rozmawiasz?- podeszła do niebieskookiego i stanęła jak zaczarowana.
- Niall? A co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.
- Chciałem pogadać...
- Jasne, wchodź- wskazała ręką na kanapę.
Rozmawialiśmy z godzinę, tłumaczyłem się, przepraszałem. Na końcu oboje rozpłakaliśmy się. Przytulaliśmy się, mówiąc jak bardzo za sobą tęskniliśmy i że musimy wszystko nadrobić.Widać było, że Louis nie wie, co powiedzieć. Po namowie Amber, przestał się obrażać. Ucałowałem ją, podałem dłoń jej chłopakowi i wyszedłem. Na korytarzu rzuciłem się na Harry'ego i mocno trzymając go za dłoń, wróciliśmy do naszego pokoju.

Wszystko szło jak po maśle. Byłem szczęśliwy i pewien, że wszystko będzie okej. Do czasu... Bo w końcu skąd miałem wiedzieć, że Harry Styles jest naprawdę chorą psychicznie osobą z zaburzeniami, które będą mu towarzyszyć do końca życia?

Tamtamtam...
Przepraszam za tydzień zwłoki. Rodzice na weekend dali mi karę na komputer/tableta, a w tygodniu nie miałam czasu napisać rozdziału, ale jest. Może trochę zbyt krótki i nudnawy, za co przepraszam, ale spieszyłam się z końcówką, bo niedługo wybywam na urodziny. Rozdziały będą się pojawiać różnie. Chciałabym publikować co tydzień, ale nie wiem, czy mi się uda. Jak można się domyśleć zbliżamy się do końca.
Teraz do Was pytanie. Mam pomysł na bloga o Ziallu (patrząc na ankietę), ale nie wiem, czy ktoś chce, żebym zaczęła go pisać, dlatego też proszę (nawet osoby leniwe), żeby napisały, czy chcą czytać moje wypociny...

5 komentarzy:

  1. Dobrze że w końcu coś wstawiłaś :D
    Rozdział mi się podoba, chociaż chyba jest troche mało akcji,
    a kolejne opowiadanie chetnie bym przeczytała ,)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością na Zialla i koniecznie szybko rozwijaj te opowiadanie! :3 xx

    + Zapraszam do siebie :) http://thisdarknessinsideme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, ze kontynuujesz. Fajny rozdział, ale rozsadza mnie ciekawość i muszę jak najszybciej przeczytać następny. Liczę na Cb;p
    Pisz o Ziallu, pisz, pisz, pisz. PLZ;*
    czekam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No pisz czekam z niecierpliwością na Zialla albo Narrego

    OdpowiedzUsuń
  5. 42 yrs old Speech Pathologist Dorian Doppler, hailing from Shediac enjoys watching movies like Red Lights and Poi. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Sonata. ta strona

    OdpowiedzUsuń